Waniliowy seks każdemu smakuje inaczej

Autor: Agnieszka Zawistowska
3 sierpnia 2020
fot. Toa Heftiba/Unsplash

Codziennie stykamy się z artykułami, które podpowiadają nam, jak rozpalić żądze partnera i co zrobić, żeby nasz seks był bardziej pikantny. Ale na tym się nie kończy. Dowiadujemy się, że seks, który lubimy i który sprawia nam radość, jest passe. Bo jest zwyczajny, brakuje mu finezji. Tak piszą ci, którzy zapomnieli o prostych przyjemnościach. Waniliowy seks jest nudny? Zdziwicie się.

Termin vanilla sex po raz pierwszy pojawił się podczas rewolucji seksualnej w latach 60. i 70. XX wieku. Powstał w opozycji do kinky (z ang. perwersyjny) i określał seks, który nie obejmował zabawek, rekwizytów, przebrań, dominacji, etc. Wanilia w nazwie miała odnosić się do jednego z najbardziej typowych smaków lodów, do czegoś zwykłego. I przez to nudnego.

Co to właściwie jest waniliowy seks?

Seks waniliowy wielu kojarzy się ze zgaszonym światłem i pozycją misjonarską. Nie brzmi zbyt zachęcająco, prawda? Taki wizerunek przez lata kreowały media, zalewając nas treściami promującymi dziki i szalony seks. Bo taki najlepiej się sprzedaje. Tymczasem badania pokazują, że dla większości ludzi podczas seksu liczy się intymność, bliskość, zaufanie. Bo wtedy można się prawdziwie oddać przyjemności, a to jest przecież naszym celem.

– Waniliowy seks jest przede wszystkim pełen łagodności i czułości, wiąże się z wrażliwością i otwartością na siebie oraz partnera czy partnerkę – przekonuje Zofia Szypowska, psycholog i coach z Kolektywu Terapeutycznego Psychologgia, autorka bloga (sex-stories.pl). To jest przede wszystkim seks uważności, tzw. slow sex. I to jest piękne. Każdy z nas może w zupełnie inny sposób ten seks uprawiać, traktować. Mówi się, że jest to przeciwieństwo seksu perwersyjnego, ale też i mechanicznego, pozbawionego uczuciowości. Jeśli postrzegamy seks wyłącznie w kontekście penetracji, to faktycznie seks waniliowy może wydać się nudny. Warto zadać sobie pytanie, czego ja szukam w tym seksie, czego potrzebuję. Jeśli do wanilii dodamy coś od siebie, może z tego wyjść coś nietuzinkowego.

Seks – niezależnie od tego, jaką formę przyjmuje – może dostarczać partnerom silnych doznań i może nas wynieść na wyżyny, ale pod warunkiem, że ustaliliśmy między sobą, na co się zgadzamy i czego potrzebujemy. – Problem pojawia się wtedy, gdy nie pozwalamy sobie popuścić wodzy wyobraźni i zamykamy się w swojej seksualnej odsłonie, bo się wstydzimy, bo nie wypada. I w pewnym sensie nie jesteśmy całkowicie sobą. A warto wiedzieć, że przyzwolenie na sprośności dobrze wpływa na rozbudzanie energii seksualnej w związku – mówi dr Agata Loewe, psychoterapeutka, seksuolożka i założycielka Instytutu Pozytywnej Seksualności.

Wychodzenie co jakiś czas ze swojej strefy komfortu jest zdrowe i dobrze wpływa na relacje między partnerami. Jednak robienie tego codziennie może okazać się zbyt trudne. Pikantny seks wymaga od partnerów nieco więcej pracy i wiedzy. Rekwizyty mogą podkręcić atmosferę, ale i odciągnąć uwagę od najważniejszego – drugiej osoby. – Same gadżety są dodatkiem do tego, co nasze ciało potrafi dać – mówi Szypowska. – Waniliowy seks pozwala cieszyć się seksualnością i naszymi ciałami, które w tym przypadku są głównym narzędziem. Tylko od naszej inwencji twórczej zależy jak je wykorzystamy.

Odczarujmy waniliowy seks

Uprawianie seksu, który inni mogą uznać za waniliowy, nie oznacza, że jesteśmy mniej żądni przygód lub że nasze współżycie jest mniej ekscytujące. – Seks jest naprawdę związany z naszą tożsamością, dlatego należy unikać mówienia, że jakikolwiek jego rodzaj jest czymś złym pod warunkiem, że działamy za przyzwoleniem drugiej strony i nikogo nie krzywdzimy – podkreśla Loewe. – Mamy różne podejście do tego, co sprawia nam przyjemność. Wiele osób przeżywa podniecenie podczas klapsów albo przebieranek, ale nie określa tego mianem kinky. Jeśli lubimy seks w konkretnej odsłonie, nazywanie go nie jest naszym priorytetem.

Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Media kształtują nasz pogląd na seks i intymność. To stąd czerpiemy wiedzę o nowinkach. Dowiadujemy się, co jest trendy, a co passe. Kolejne artykuły i filmy podnoszą nasze oczekiwania do wręcz nierealistycznego poziomu. Bywa, że ślepo za nimi podążamy, nie oglądając się na swoje potrzeby. A przecież nie ma nic złego w znalezieniu przyjemnej rutyny lub trzymaniu się ulubionych pozycji. Sami doskonale wiemy, co nam odpowiada i czego pragniemy.

Dlaczego waniliowy seks jest tak popularny we wszystkich kręgach? Bo uchodzi za bardziej intymny, dzięki czemu zaspokaja nasze potrzeby bliskości i akceptacji. I może go uprawiać dosłownie każdy.
– Inspirujące są przykłady osób z niepełnosprawnością, które stosują rozmaite techniki. Pamiętamy słynną scenę z filmu „Nietykalni”, gdzie stymulacja uszu była formą seksu i spełnienia – mówi Szypowska. – Zniewalający jest też seks seniorów. Nasza fizyczność już nie pozwala nam na robienie fikołków, dlatego życie intymne opiera się na zażyłości i czułości. Warto też wspomnieć o seksie po porodzie. Wtedy kobieta potrzebuje opieki, zależy jej, żeby partner był otwarty na jej potrzeby. Delikatność cechująca waniliowy seks ma tu ogromne znaczenie.

Waniliowy seks każdemu smakuje inaczej
fot. Toa Heftiba/Unsplash

Lęk przed rutyną

Pamiętacie jak wszyscy oszaleli na punkcie „Pięćdziesięciu twarzy Greya”? Zapanowało przekonanie, że wszystkie kobiety marzą o tym, żeby zostać zdominowane. Albo jeszcze o tym nie wiedzą. Wzrosła sprzedaż gadżetów BDSM, ale nie dlatego, że ludzie nagle odkryli swoją pikantną naturę, po prostu podążyli za modą. Gdy dopada nas proza życia, często zaczynamy eksperymentować w obawie, że nasz seks stanie się nudny lub pozbawiony namiętności. – Ludzie w długich relacjach szukają uatrakcyjnień, bo wchodzą w rutynę. Umówmy się, hormony działające na pożądanie i podniecenie już nie są takie same jak na początku relacji. Wtedy pozwalamy sobie na większą kreatywność, na którą wcześniej nie mieliśmy odwagi. Ale żeby eksperymentować, trzeba ufać drugiej osobie. Dlatego tak ważna jest komunikacja z partnerem, mówienie o swoich pragnieniach i potrzebach, o chęci spróbowania czegoś nowego – przekonuje Loewe.
Poszukiwanie nowych doznań może jednak zwiększyć niepotrzebną presję.

– W parze zawsze ktoś jest bardziej ciekawy, otwarty, kreatywny. Chce uprawiać seks w miejscach publicznych, mówić w łóżku brzydkie słówka. Gdy drugiej stronie to nie odpowiada, z automatu staje się waniliowa – mówi Loewe. – Każdy nowy element może powodować dyskomfort. Świetnie to widać w momencie, kiedy uprawiamy seks. Wystarczy, że wydarzy się jedna rzecz, która nam się nie podoba i czar pryska, zaczynamy myśleć o praniu. Włączamy wewnętrznego krytyka: jak w tej pozycji wygląda moje ciało, albo co pomyślałaby moja mama, gdyby wiedziała co teraz robię. Bezpieczny waniliowy seks dla odmiany zapewnia komfort i lepsze samopoczucie.

Dobrym sposobem na przełamanie rutyny może być wspólne oglądanie filmów dla dorosłych. Ale nie jakichkolwiek, tylko tych pod szyldem feministycznego porno, gdzie liczy się nastrój, chemia między partnerami i pojawiają się prawdziwe postaci, z którymi można się identyfikować. Z takich filmów warto czerpać inspirację. – W tych filmach ważny jest kontekst – mówi Szypowska. – Liczy się cała otoczka – atmosfera, relacje między partnerami i historia, która nie sprowadza się tylko do penetracji. Wszystko jest delikatniejsze, bardziej wysmakowane, plastyczne. I o to właśnie chodzi w seksie waniliowym.

Przepis na dobry seks

Mówi się, że jeśli coś się sprawdzi w wanilii, sprawdzi się też i w innych sytuacjach. Ważne, żeby cieszyć swoją seksualnością i nie porównywać swojego życia seksualnego do tego, co się dzieje w sypialniach innych ludzi. Seks jest wspaniały i satysfakcjonujący? Dlaczego więc miałoby nas obchodzić, czy ktoś uznaje go za nudny czy dziwny? Każdy powinien uprawiać taki seks, na jaki ma ochotę. Nie musi on pasować do wizji wykreowanej przez media, kinksterów czy naszych znajomych.

– Każdy z nas potrzebuje czegoś innego. I to się zmienia codziennie. Dziś mam ochotę na pikanterię, kajdanki, a następnego dnia na leniwy seks. To wszystko jest dobre. To wszystko powoduje, że coś w naszym życiu się dzieje – mówi Szypowska. – Zamiast galopować w stronę orgazmu, warto smakować, co się dzieje z naszym ciałem i otworzyć się na to, co może przyjść.

– Ważne jest odnaleźć wspólny rytm, dopasować do siebie nawzajem – dodaje Loewe. – I na każdym etapie sprawdzać czy jesteśmy w kontakcie i czy obojgu nam się to samo podoba. To jest wyższa szkoła jazdy! Ale wtedy nie ma znaczenia, czy ten seks będzie pikantny czy waniliowy.


Przeczytaj także: Demi Moore będzie mieć własny podcast o życiu seksualnym

O autorze

Agnieszka Zawistowska

Dziennikarka i podróżniczka z filozofią slow life. Przez kilka lat związana z „Gazetą Wyborczą”. Fanka kuchni śródziemnomorskiej, kryminałów i długich rozmów przy kawie. Autorka przewodników po Grecji i projektu Akcja Grecja, mającego na celu podpatrywanie życia i zwyczajów Greków.
zobacz więcej

Najnowsze artykuły

Monte Carlo - splendor, szampan i Formuła 1

Monte Carlo to najdroższa i najbardziej ekskluzywna dzielnica księstwa Monako. Na każdym kroku można otrzeć się o luksus.

zobacz więcej
Cesarski zabieg Kobido. Japoński masaż twarzy w SPA to podróż do piękna

Co wyróżnia Japonki? Na pewno ich piękna skóra, która kojarzy się z najwyższej jakości porcelaną. Zawdzięczają to między innymi kobido.

zobacz więcej
Kąpiele leśne i leśne SPA w japońskim stylu

Shinrin-yoku w języku japońskim to „kąpiel leśna” - w znaczeniu symbolicznym i dosłownym.

zobacz więcej
zobacz więcej

Miejsca SPA&MORE wszystkie miejsca