Pewien znajomy w wieku średnim wybrał się na wakacyjną wyprawę do kraju arabskiego, w którym królowały wielkie centra wodne o monstrualnych atrakcjach i zapierających dech w piersiach rozwiązaniach, u nas jeszcze wówczas nieznanych. Przed wyjazdem nabył szereg eleganckich tekstyliów, zgodnych z wytycznymi sezonowej mody i nadających elegancki sznyt sporej sylwetce. Wśród nich znalazły się oczywiście kąpielówki, renomowanej marki sportowej, gdyż znaczek loga nawet na najmniejszym skrawku tkaniny, w końcu świadczy o znawstwie i profesjonalnym uprawianiu dyscypliny.
Chcąc doświadczyć najintensywniejszych doznań na najciekawszej konstrukcji wodnego świata, a przy tym zadać szyku wśród pięknie opalonych pań, wciągnąwszy spodenki i brzuch, wspiął się na najwyższą zjeżdżalnię w formie rury, wsunął się w nią i… utknął. Okazało się, że kąpielówki choć może nadające aerodynamiczny kształt podczas pływania, stawiają całkowity opór przy próbie poślizgu. W rurze powstał korek, tym bardziej kłopotliwy, że po wypuszczeniu powietrza z klatki piersiowej i przepony znajomy wrócił do swojej pierwotnej sylwetki, czyli figury późnego Elvisa.
Przygodę przypłacił siniakami i bólem kręgosłupa spowodowanymi wskakiwaniem kolejnych osób na jego głowę oraz nie mniejszym wstydem, gdy stał się pośmiewiskiem po wypluciu przez gardziel morskiego potwora. Tak więc przed zabawami na wodnych zjeżdżalniach warto wcześniej wykonać test materii, gdyż elastyczne włókna mogą zahamować nasze najodważniejsze zapędy.
