Seks tylko z jednym partnerem przez całe życie. Wygrana czy strata?

Autor: Agnieszka Zawistowska
12 października 2020
fot. FFG Iages/ Tatyana Nekrasova

Dla niektórych kobiet pierwszy partner jest jedynym, z którym poszły do łóżka. Inne nie potrafią sobie tego wyobrazić. To jak to jest? Czy seks tylko z jednym mężczyzną to wygrana na loterii i wyznacznik romantycznej miłości? A może pozbawiamy się cennych emocji i doświadczeń, które nadają życiu smak?

Seks tylko z jednym partnerem do końca życia? Wystarczy wpisać to hasło w wyszukiwarkę, żeby przekonać się, jak wiele różnych opinii pojawia się na ten temat na forach. Wiele kobiet jest dumnych z faktu, że ich pierwszy facet jest jedynym, ale też nie kryją swoich wątpliwości: „Czy nigdy nie żałowałyście decyzji, że spałyście tylko z jednym facetem? Nigdy nie miałyście ochoty spróbować, jak to jest z kimś innym niż wasz partner? Z T. jesteśmy razem niemal 10 lat – to mój pierwszy i jedyny. Zastanawiam się jednak, czy w dobie „kultury Cosmo”, propagującej niezobowiązujący seks […], jesteśmy jednak jakimiś cudakami??”. Inne doceniają monogamię, ale i zdobyte wcześniej doświadczenia: „Nie rozumiem dlaczego w imię zupełnie nieuzasadnionej idei by mieć jednego partnera przez całe życie, trzeba sobie odbierać kilkakrotne przeżywanie motylków w brzuchu, pierwszego pocałunku, pierwszego seksu. Jestem z mężem 14 lat, jestem mu wierna, ale przed nim miałam kilka związków i teraz mam super wspomnienia. Wybrałam na męża tego najlepszego – mając porównanie, a nie pierwszego lepszego w którym się zakochałam”.

kobieta i mężczyzna leżący na łóżku tuż przed pocałunkiem
fot. Getty Images Pro/ Katarzyna Bialasiewicz

Z dr Agatą Loewe, psychoterapeutką, seksuolożką i założycielką Instytutu Pozytywnej Seksualności rozmawiam o tym, czy możliwe jest posiadanie tylko jednego partnera seksualnego przez całe życie bez poczucia straty.

Parę lat temu amerykańscy socjologowie z Uniwersytetu w Utah doszli do konkluzji, że im mniej partnerów seksualnych w swoim życiu miały kobiety, tym szczęśliwsze będzie ich małżeństwo. Ile w tym prawdy?

Nie uważam, by ilość partnerów przekładała się na udany związek. Proszę zobaczyć, że mowa o udanym małżeństwie, a nie wszyscy podejmują taką decyzję. Tu znowu pojawia się dyskurs moralizujący, seksofobiczny trzymający w ryzach seksualność mężczyzn i kobiet. Ma on na celu doprowadzenie ludzi do stworzenia jedynej, słusznej komórki zwanej rodziną. Oczywiście tak będzie w modelu heteronormatywnym, czyli zakładającym, że kobieta wchodzi w relację z mężczyzną w celu prokreacyjnym. W konsekwencji, mówiąc „seks”, mowa o stosunku penetracyjnym, gdzie zaspokojenie kobiety schodzi na dalszy plan. W tym rozumieniu seks ma być aktem sformalizowanym, a niekoniecznie czymś co daje przyjemność i przy okazji może umacniać więzi.

Dla każdego seks pełni inną rolę. Nie jest aktywnością wyrwaną z kontekstu, to element funkcjonowania człowieka. Dała temu wyraz Światowa Organizacja Zdrowia Seksualnego, ogłaszając rok temu Deklarację Praw Seksualnych, w której położono nacisk na przyjemność, bezpieczeństwo i świadomość w uprawianiu seksu. Gdyby edukować ludzi pod tym kątem, można byłoby zniwelować negatywne konsekwencje wynikające z modelu seksualnego, który mamy w tej chwili dosyć mocno zakorzeniony w naszych głowach.

Jesteśmy konserwatywni?

Obyczajowość się zmieniła, ale mentalnie pozostaliśmy w miejscu. Bardzo często osoby w naszej kulturze, które mają większą otwartość seksualną z automatu wkładane są w szufladkę puszczalskich i playboyów. Niewiele osób pomyśli: super, że mam doświadczoną partnerkę czy partnera, kogoś kto mnie nauczy czegoś nowego, wprowadzi w tajniki seksu, których sama nie miałam odwagi odkryć. Nie jest to postrzegane jako zaleta. Czyli wracamy do założeń, że seks powinien wyglądać w określony, standardowy sposób i nie może się tam zadziać nic wykraczającego poza naszą strefę komfortu. Statystycznie Polka ma czterech partnerów seksualnych w życiu. W teorii, bo w praktyce kobiety nie przyznają się do rzeczywistej liczby w obawie o swoją reputację. Jeśli odczuwają pożądanie, które realizują – ryzykując zarazem, że nie będzie z tego wielkiej miłości – dostają sygnał zwrotny, że nie uszanowały wystarczająco swojego ciała. To powoduje ogromny dysonans poznawczy. Bo przecież jeśli dążymy do relacji, w którymś momencie dojdzie do tego seksu. Wtedy warto zadać sobie pytanie, czego tak naprawdę chcemy. Co jest dla nas ważniejsze – seks czy związek. Jeśli bardziej zależy nam, żeby partner miał poczucie humoru i dawał poczucie stabilizacji, seks bez fajerwerków będzie całkowicie wystarczający. Z kolei dla innych, związek bez dobrego życia intymnego nie ma racji bytu. Dlatego randkujemy i idziemy do łóżka, żeby sprawdzić z czym mamy do czynienia, czy seks będzie dla nas satysfakcjonujący.

seksowna blondynka w bieliźnie przed łóżkiem, gdzie leży półnagi mężczyzna
fot. Boggy

Czyli warto eksperymentować?

Oczywiście. Pamiętajmy, że możemy eksperymentować z tą samą osobą lub z wieloma partnerami. Na każdym etapie życia sprawdzamy, co jest dla nas dobre i czego teraz potrzebujemy. Nie należy wchodzić w związek za wszelką cenę, bo takie jest oczekiwanie społeczne. Prędzej czy później, to się na nas zemści. Kobieta, która zajdzie w ciążę zanim zrobi doktorat albo wyjedzie w wymarzoną podróż dookoła świata, odczuje pewien rodzaj straty. I podobnie jest w przypadku seksu. Jeśli porzuciliśmy bujne życie erotyczne na rzecz monogamicznej relacji, to nawet pomimo wielkiej miłości możemy odczuć tęsknotę za tym, że kiedyś dysponowaliśmy większą wolnością seksualną.

Brzmi jakby monogamia nie leżała w ludzkiej naturze.

Monogamia jest wytworem kulturowym. Wymaga od ludzi bycia z jedną osobą i na całe życie, ale pamiętajmy, że to wybór, a nie obowiązek. Trzeba się jednak zastanowić, co to dla nas znaczy – czy jest to osoba na całe życie czy na ten jeden związek. Badania pokazują, że pewien procent populacji dużo lepiej funkcjonuje w relacji monogamicznej, u wielu ludzi się ona sprawdza. Niektórzy mają to szczęście, że z czasem ich więź się umacnia, z kolejnych kryzysów wychodzą obronną ręką. U innych może się okazać, że partner nie spełnia już oczekiwań, okoliczności się zmieniły i my także. Związki, niezależnie od stażu, stale podlegają inwentaryzacji.

W ciągu życia, także ludzie świetnie funkcjonujący w pojedynkę mogą stworzyć satysfakcjonujące i wartościowe relacje. Najlepszym przykładem są osoby należące do kultury digital nomads, którzy co kilka lat dostają kontrakt w innym miejscu na świecie, pracują głównie online. Trudno wymagać, by za każdym razem partner czy partnerka rzucali wszystko i zaczynali z nimi życie od nowa w obcym kraju. W dzisiejszych czasach wiele ludzi stale się przemieszcza i to automatycznie modyfikuje obyczajowość seksualną. Nie możemy wymagać przestrzegania tych samych norm i reguł od ludzi, którzy żyją inaczej niż ich rodzice.

niezadowolona młoda kobieta siedząca na łóżku, w którym śpi jej partner
fot. DAPA Images

A mimo to wiele kobiet pozostaje przy pierwszym partnerze, nawet jeśli seks nie do końca spełnia ich oczekiwania. Czy wiąże się to z obawą przed ostracyzmem?

Na pewno. Nie da się oddzielić seksu od emocji, poglądów, kultury, religii, wychowania. To wszystko jest ze sobą nierozerwalnie związane. Jeśli ktoś świadomie podejmuje decyzję, że chce pozostać z jedną osobą w związku przez całe życie, to jest to jak najbardziej w porządku. Ale nie wszyscy tak mają. Niektórzy nie będą w stanie sobie tego nawet wyobrazić. I to też jest ok. Nie ma nic złego w żadnym z tych modeli. Kobiety, które uprawiają seks tylko z jednym mężczyzną wcale nie muszą być osobami pruderyjnymi czy zacofanymi. Tak im się w życiu trafiło i nie ma sensu, żeby na siłę wychodziły ze swojej strefy komfortu tylko po to, aby spróbować czego innego.

Ale jak można wiedzieć czy seks jest dobry czy zły skoro nie ma się porównania?

Warto zaufać swojemu ciału i nie wędrować gdzieś niepotrzebnie myślami. Jeśli podoba nam się seks i jest przyjemnie, nie widzę problemu. Można mieć jednego partnera seksualnego przez całe życie i dużo się z nim nauczyć, pogłębić intymność, odkryć swój potencjał seksualny. Ale oczywiście można także źle trafić. Czasami ludzie mają kiepski seks, bo okazuje się, że jedno lubi rano, a drugie tylko wieczorem; jedno bardziej dynamicznie, drugie wolno. I w rezultacie żadne z partnerów nie uprawia takiego seksu, jaki by chcieli. Nad tym można popracować. Gorzej jeśli kobieta jest otwarta na eksperymentowanie, a mężczyzna ma bardziej tradycyjne podejście do seksu. Gdy partner zaczyna operować figurami wstydu: jesteś zboczona, to nie jest normalny seks, w głowie ci się poprzewracało – to powinna nam się zapalić czerwona lampka. Tu czeka nas cięższa praca, bo na postawach i poglądach.

atrakcyjna para - kobieta i mężczyzna leżący na łóżku i dotykający swoich twarzy
fot. Gpoint Studio

Jak ulepszyć ten seks?

Rozmawiać! Mówić o swoich fantazjach, lękach i pragnieniach i sprawdzać, na ile jesteśmy w stanie towarzyszyć sobie w odkrywaniu naszych seksualnych marzeń. Kiedy możemy być stuprocentowo sobą przy drugim człowieku, to wtedy nawet słowo monogamia zmienia swoje znaczenie. Bardzo ważna jest pielęgnacja związku, ale też rozwijanie własnej seksualności, poznawanie potencjału swojego ciała. Kobiety, które znają swoją wartość, bardzo dbają o jakość komunikacji w związku. Nie spychają problemów czy niedociągnięć na dalszy plan, tylko na bieżąco modyfikują to, co się w ich seksualności dzieje. Takie związki mają szansę dłużej przetrwać i być bardziej satysfakcjonujące.

Warto mieć tylko jednego partnera przez całe życie?

Wracamy do pytania co jest dla nas ważniejsze – seks czy bycie w związku. Należy rozróżnić popęd ku miłości i popęd ku seksowi. U niektórych to się łączy, erotyzm i miłość idą równolegle, co buduje relacje, u innych to się rozszczepia. Na różnych etapach życia mamy inne kryteria dobierania partnerów. Jak wspomniałam wcześniej, możemy mieć taki okres w życiu, kiedy zależy nam tylko na tym, żeby mieć udany seks, a dewaluujemy inne sprawy. W takim wypadku, jeśli seks nie będzie wystarczająco dobry, rezygnujemy z relacji. Dla innych cenniejsze jest wyznawanie podobnych wartości czy sprawne rozwiązywanie problemów. Wtedy seks stanowi po prostu fajny, bonusowy dodatek. Wśród kobiet mających tylko jednego partnera, zawsze znajdą się takie, które będą miały poczucie, że coś tracą, inne, że zyskują. Wiele zależy od naszych potrzeb, temperamentu. Jeśli czujemy się dobrze z tym, co mamy, nie musimy szukać dalej.

O autorze

Agnieszka Zawistowska

Dziennikarka i podróżniczka z filozofią slow life. Przez kilka lat związana z „Gazetą Wyborczą”. Fanka kuchni śródziemnomorskiej, kryminałów i długich rozmów przy kawie. Autorka przewodników po Grecji i projektu Akcja Grecja, mającego na celu podpatrywanie życia i zwyczajów Greków.
zobacz więcej

Najnowsze artykuły

Monte Carlo - splendor, szampan i Formuła 1

Monte Carlo to najdroższa i najbardziej ekskluzywna dzielnica księstwa Monako. Na każdym kroku można otrzeć się o luksus.

zobacz więcej
Cesarski zabieg Kobido. Japoński masaż twarzy w SPA to podróż do piękna

Co wyróżnia Japonki? Na pewno ich piękna skóra, która kojarzy się z najwyższej jakości porcelaną. Zawdzięczają to między innymi kobido.

zobacz więcej
Kąpiele leśne i leśne SPA w japońskim stylu

Shinrin-yoku w języku japońskim to „kąpiel leśna” - w znaczeniu symbolicznym i dosłownym.

zobacz więcej
zobacz więcej

Miejsca SPA&MORE wszystkie miejsca