Seks, spryt i sabotaż. Tajne agentki, które zmieniły bieg II wojny światowej

Autor: Agnieszka Zawistowska
26 sierpnia 2020
fot. Materiały prasowe

Czarujące, zdeterminowane, piekielnie odważne. Potrafiły obezwładnić mężczyzn urodą, ale i jednym ciosem. Uwielbiały adrenalinę, którą dostarczała praca pod przykrywką. Tajne agentki pozostawały w cieniu mężczyzn, ale to właśnie ich historie nadają się na thrillery szpiegowskie.

Przeszkolone w skrytobójczym zabijaniu, metodach szyfrowania czy znoszeniu ciężkich przesłuchań kobiety wywiadu były tajną bronią agencji walczących na okupowanych przez Niemców terenach.
Dziesiątki z nich pracowały dla powołanego przez Winstona Churchilla Zarządu Operacji Specjalnych (SOE), który miał „podpalić Europę” poprzez podkładanie bomb, kradzież planów i podsycanie wewnętrznej opozycji. Kobiety były tak skuteczne w swoich działaniach, że Hitler napisał notatkę mówiącą, że sabotażyści zostaną „unicestwieni bez wyjątku”. Ryzyko bycia schwytaną było ogromne, ale tajne agentki nie wahały się go podjąć. Oto historie trzech kobiet, które swoją odwagą, brawurą i pomysłowością wpłynęły na bieg II wojny światowej.

kobiety agentki
fot. Materiały prasowe/Nancy Wake

Nancy Wake – numer jeden na liście Gestapo

Kokieterią parokrotnie uniknęła aresztowania. Ale gdy przyszedł moment próby, zabiła oficera SS jednym ciosem. Mówiono o niej, że jest bardzo kobieca dopóki nie zacznie walczyć – wtedy jest jak pięciu mężczyzn. Tajne agentki budziły podziw i zazdrość, szczególnie u swoich kolegów. Urodzona w 1912 roku w Nowej Zelandii, ale wychowana w Australii, Nancy Wake była postacią nietuzinkową. Przez pewien czas była pielęgniarką w Sydney, ale już w wieku 20 lat wyjechała do Nowego Jorku, a później do Londynu, gdzie pracowała jako dziennikarka. W późniejszym czasie była korespondentką Hearsta w Europie. Wyszła za mąż za bogatego francuskiego przedsiębiorcę Henriego Edmonda Fioccę, z którym zamieszkała w Marsylii. Polubiła luksus. Ponoć jej śniadania składały się z szampana i kawioru, którymi raczyła się w wannie. Gdy wybuchła wojna, postanowiła działać. Nakłoniła męża do kupna karetki i została jej kierowcą.

Wielokrotnie na własne oczy widziała okropności, jakich dopuszczali się naziści. Dlatego bez wahania dołączyła do francuskiego ruchu oporu, gdy nadarzyła się okazja. Pracowała jako kurier, następnie dołączyła do siatki organizującej aliantom ucieczkę z Marsylii. Szybko stała się najbardziej poszukiwaną osobą przez Gestapo, znaną jako „Biała Mysz” – była mistrzynią w unikaniu schwytania. Za jej głowę wyznaczono nagrodę w wysokości pięciu milionów franków. Uciekła do Londynu, gdzie dołączyła do SOE. I tak zaczęła się kariera jednej z najlepszych agentek brytyjskiego wywiadu.

kobiety agentki
fot. Materiały prasowe

Przydzielona do pracy w Owernii, była odpowiedzialna za organizowanie broni oraz zaopatrzenia, a nawet zaangażowała się w walkę, prowadząc ataki partyzanckie i misje sabotażowe. Jej wiedza i umiejętności uczyniły ją jednym z głównych przywódców Maquis, oddziałów partyzanckich francuskiego ruchu oporu. Miała pod sobą 7 tys. bojowników. Uchodziła za nieustraszoną. Gdy jej drużyna została zauważona przez wartownika SS, zastosowała technikę walki wręcz, której nauczyła się podczas szkolenia – był to cios judo wymierzony w gardło. To był jedyny raz, kiedy go użyła. Zdziwiła się nawet, gdy mężczyzna padł martwy.

Pod koniec wojny była jedną z najbardziej utytułowanych agentek, ale przypłaciła to osobistą stratą. Jej mąż nie zdołał opuścić Marsylii, w tym czasie co ona. W efekcie został schwytany przez Gestapo, torturowany i stracony. Do śmierci w wieku 98 lat Wake mieszkała w Londynie. – Niektórzy ludzie mi nie wierzą, ale ja naprawę nigdy się nie bałam – powiedziała w jednym z wywiadów. – Miałam co robić, nie było czasu na strach. Nienawiść do nazistów dodawała mi sił.

kobiety agentki
fot. Materiały prasowe/Nancy Wake

Virginia Hall – sabotaż przez seks

W opinii wielu była „odnoszącą największe sukcesy tajną agentką aliantów”. Amerykanka urodzona w 1906 roku w Baltimore, lubiła wyzwania. Studiowała we Francji, Niemczech i Austrii, by ostatecznie zostać urzędnikiem konsularnym w ambasadzie amerykańskiej w Warszawie w 1931 roku. Następnie została przeniesiona do Turcji, gdzie polując na bekasy, odstrzeliła sobie stopę i omal nie zmarła na posocznicę. Lekarze musieli amputować jej lewą nogę poniżej kolana. Otrzymała drewnianą protezę, którą dla żartów nazwała Cuthbert. Kalectwo przekreśliło dalszą karierę w dyplomacji, choć sama Hall podejrzewała, że prawdziwym powodem była jej płeć.

Po wybuchu wojny jeździła karetką we Francji do jej kapitulacji. Potem przedostała się do Hiszpanii, gdzie przypadkowo spotkała brytyjskiego oficera wywiadu, George’a Bellowsa. I to odmieniło jej życie. Świetnie wykształconą i znającą języki Hall zainteresował się SOE, który rekrutował tajne agentki. Po szkoleniu wysłano ją do Lyonu pod przykrywką pracy w New York Post. Działała jako tajny oficer łącznikowy. Jej zadaniem było zbudowanie sieci ruchu oporu. Mimo braku znajomości, poradziła sobie świetnie. W mieście opanowanym przez uchodźców, rekrutowała kobiety ze zmarginalizowanych społeczności. Miała smykałkę do werbowania nowych agentów. Namówiła do współpracy Germaine Guerin, właścicielkę chętnie odwiedzanego przez Niemców burdelu. Prostytutki, mając lewe papiery, zarażały niemieckich żołnierzy chorobami wenerycznymi. Za namową Guerin zatruwały klientom drinki a wyższym rangą oficerom podawały heroinę, aby nie byli w stanie walczyć.

kobiety agentki
fot. Materiały prasowe/ Virginia Hall

Wkrótce Hall stała się bardzo poszukiwaną kobietą. Klaus Barbie, „rzeźnik Lyonu”, powiedział podobno: „Oddałbym wszystko, żeby dostać tę sukę”. Kiedy sytuacja stała się zbyt niebezpieczna, uciekła z Francji przez Pireneje, pieszo, w środku zimy. Po powrocie do Wielkiej Brytanii wstąpiła do OSS (Office of Strategic Services, agencji wywiadowczej będącej poprzedniczką CIA), amerykańskiej wersji SOE. Ponownie wysłano ją do Francji, tym razem w przebraniu starej wieśniaczki. Tam dowodziła 1500 powstańcami. Określała najdogodniejsze miejsca zrzutu agentów i zaopatrzenia oraz organizowała bezpieczne kryjówki. OSS odmówiło oficjalnego powierzenia jej dowództwa, bo posiadanie kobiety na czele operacji paramilitarnej było uważane za kontrowersyjne.

Po wojnie dołączyła do nowo powstałego elitarnego Wydziału Działań Specjalnych CIA i wyszła za mąż za Paula Goilotta, agenta u boku którego walczyła we Francji. Brała udział w tajnych operacjach podczas zimnej wojny, na służbie w CIA pozostała do 1966 roku. Do śmierci w wieku 76 lat zajmowała się prowadzeniem farmy w Maryland.

 

kobiety agentki
fot. Materiały prasowe/Krystyna Skarbek

Krystyna Skarbek – pierwowzór kochanki Bonda

Uwielbiała wyzwania i wielkie przygody. Urodzona w 1908 roku w Warszawie Skarbek, do dziś nazywana ulubioną agentką Churchilla, była pierwszą kobietą-szpiegiem w brytyjskim wywiadzie. Córka hrabiego i bogatej Żydówki otrzymała staranne wykształcenie, a dzięki ojcu nauczyła się strzelać i jeździć konno. Cechowała ją ponadprzeciętna uroda. W 1930 roku wystartowała w konkursie  Miss Polonia, zdobywając drugie miejsce. Była więc idealną kandydatką na szpiega.

W wieku 18 lat po raz pierwszy wyszła za mąż, ale związek z nudnym przemysłowcem nie potrwał długo. Z drugim mężem, pisarzem i podróżnikiem Jerzym Giżyckim, wyjechała do Kenii. Tam zastała ich wiadomość o wojnie. Razem wyruszyli do Francji, skąd Skarbek już sama przedostała się do Londynu. Zgłosiła się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i zaproponowała swoje usługi w przemycie materiałów propagandowych, kodów radiowych i tajnych planów wywiadowczych z Węgier do Polski. Jako pierwsza kobieta ukończyła szkolenie SOE z wyróżnieniem. Podobnie jak inne tajne agentki, przyjęła pseudonim – Christine Granville, ale dodatkowo zmieniła rok urodzenia na 1915. Na Węgrzech nawiązała kontakt z Andrzejem Kowerskim, agentem brytyjskich służb specjalnych, który został jej kochankiem. Jedno z ich zadań polegało na wykupywaniu za łapówki polskich oficerów z węgierskich obozów internowania. Trzykrotnie odbyła podróż do Polski konspiracyjnym szlakiem przez Słowację. Raz, przeprowadzając grupę przez Tatry, niemal przypłaciła to życiem. Udało jej się jednak dostarczyć SOE mikrofilm ukazujący przygotowanie niemieckich wojsk do ataku na ZSRR (operacja Barbarossa).

kobiety agentki
fot. Materiały prasowe/Krystyna Skarbek

Nie brakowało jej fantazji i sprytu. Zatrzymana przez Gestapo, podczas przesłuchania pogryzła sobie język tak mocno, że zaczęła pluć krwią. Oznajmiła, że od lat cierpi na gruźlicę. Niemcy wypuścili ją w obawie o własne zdrowie. W lipcu 1944 r., jako Pauline Armand zrzucona na spadochronie do południowej Francji, uratowała kilku aresztowanych szefów siatki dywersyjnej „Jockey”. Zorganizowała ich wykupienie, przekonując nazistowskiego dowódcę, że jest siostrzenicą generała Montgomery’ego.

Za zasługi w walce Skarbek została uhonorowana wieloma odznaczeniami. Koniec jej kariery był jednak przykry. Otrzymała jedynie śmieszne 100 funtów odprawy. Próbowała wszelkimi sposobami powrócić do czynnej służby, ale nie pomogły nawet listy pisane do szefów brytyjskiego wywiadu. Nie umiała się odnaleźć. Pracowała dorywczo, w końcu została stewardesą na luksusowym statku, gdzie po godzinach zabawiała gości opowieściami szpiegowskimi. Tak poznała w 1951 roku Iana Fleminga, z którym miała trwający blisko rok romans. Ponoć stała się pierwowzorem Vesper Lynd, dziewczyny Bonda z powieści „Casino Royale”. Może świadczyć o tym fakt, że Skarbek w dzieciństwie nazywana była przez ojca Vesperale – wieczorną gwiazdeczką. Równolegle spotykała się z kolegą z pracy – Dennisem Muldowneyem, który odtrącony zabił ją w londyńskim hotelu 15 czerwca 1952 roku. Ciekawe jest to, że kobieta doskonale wyszkolona przez SOE, w ogóle się nie broniła. Fani teorii spiskowych są przekonani, że za jej śmiercią stał brytyjski wywiad.


Przeczytaj także: Szyk, styl i seksizm. Praca stewardessy w czasach Sinatry, Brando i Nixona

O autorze

Agnieszka Zawistowska

Dziennikarka i podróżniczka z filozofią slow life. Przez kilka lat związana z „Gazetą Wyborczą”. Fanka kuchni śródziemnomorskiej, kryminałów i długich rozmów przy kawie. Autorka przewodników po Grecji i projektu Akcja Grecja, mającego na celu podpatrywanie życia i zwyczajów Greków.
zobacz więcej

Najnowsze artykuły

Monte Carlo - splendor, szampan i Formuła 1

Monte Carlo to najdroższa i najbardziej ekskluzywna dzielnica księstwa Monako. Na każdym kroku można otrzeć się o luksus.

zobacz więcej
Cesarski zabieg Kobido. Japoński masaż twarzy w SPA to podróż do piękna

Co wyróżnia Japonki? Na pewno ich piękna skóra, która kojarzy się z najwyższej jakości porcelaną. Zawdzięczają to między innymi kobido.

zobacz więcej
Kąpiele leśne i leśne SPA w japońskim stylu

Shinrin-yoku w języku japońskim to „kąpiel leśna” - w znaczeniu symbolicznym i dosłownym.

zobacz więcej
zobacz więcej

Miejsca SPA&MORE wszystkie miejsca