Pandemia wywołała chaos w funkcjonowaniu i wymusiła wiele znaczących zmian w sposobie wykonania pracy, priorytetach i celach firm. Wielu pracodawców i pracowników znalazło się w całkowicie nowej i trudnej dla nich sytuacji. – Biznes zależy od gospodarki, a ta została zachwiana. Mamy recesję, co stanowi zagrożenie dla miejsc pracy. Poczucie bezpieczeństwa pracowników zostało więc zachwiane. To źródło sporej frustracji, powód do przemyśleń, z czego będziemy teraz żyli, jak sobie poradzimy – mówi Łada Drozda trenerka i konsultantka w House of Skills.
Opór przed zmianami
– Początkowo ludzie nie radzili sobie najlepiej, szczególnie gdy nie można było wychodzić z domów. Ale potem zrozumieli, że zmiany są nieuniknione – mówi Drozda i przywołuje krzywą Kübler-Ross, opisującą fazy reakcji pracowników na zmiany. – Słysząc o nowym porządku, ludzie przyjmują to do wiadomości, ale uznają, że ich nie dotyczy, próbują nadal żyć po staremu. Gdy to okazuje się niemożliwe i muszą się dostosować do nowych realiów, pojawia się opór, który może przybrać różną postać – od wściekłości po sarkazm. W ten sposób psychika próbuje sobie radzić z sytuacją. Wreszcie muszą ulec tej zmianie, dostosować się. A im dłużej trwa opór, tym częściej prowadzi do stanów depresyjnych. Organizm poddawany jest ciężkiemu, stałemu stresowi, bo prowadzimy długą walkę z czymś, co jest nieuniknione. Kolejną fazą jest eksperymentowanie – podejmowanie próby, działania adekwatne do zmian np. opanowanie zdalnych spotkań z zespołem. Sprawdzamy swoją skuteczność, odnosimy drobne sukcesy, wprowadzamy nowe metody w życie. Okazuje się, że jednak się da i z czasem nie jest to już takie trudne. I wreszcie zaangażowanie, czyli dostosowanie swoich kompetencji do nowych warunków, zaadaptowanie się w nowej rzeczywistości.
Najlepszym przykładem jest praca zdalna, która miała być tworem przyszłości, a z dnia na dzień okazała się koniecznością. Wielu pracowników doceniło jej korzyści. Nie tracą czasu na dojazdy, umieją zorganizować sobie pracę z domu (pod warunkiem, że zapewniono im do tego odpowiednie narzędzia), więcej czasu spędzają z bliskimi. Odnaleźli się w nowej sytuacji i nie chcą teraz z tej „wolności” rezygnować. Praca zdalna wpłynęła pozytywnie na efektywność pracowników oraz polepszyła ich samopoczucie. Ale jest też druga grupa, której trudniej odnaleźć się w nowej sytuacji i są to często menedżerowie średniego szczebla oraz pracownicy korporacji związanych z mediami, reklamą i kreacją. Dlaczego akurat oni?

Próba kompetencji przywódczych
Menedżerowie planują i organizują pracę własną oraz swoich podwładnych, monitorują i rozliczają realizację zadań, przez co narażeni są na duży stres. Jego główne źródła pochodzą od kierownictwa wyższego szczebla i podwładnych. Innymi słowy znajdują się między młotem a kowadłem.
Według Światowej Organizacji Zdrowia stres w miejscu pracy występuje szczególnie często w sytuacjach, gdy pracownicy proszeni są o robienie rzeczy wykraczających poza ich wiedzę oraz umiejętności. Nic dziwnego więc, że brak możliwości spotkań z zespołem, takiego jak dotąd monitorowania i kontroli pracy, wywoływały niepokój. – Kompetencje przywódcze menedżerów zostały wystawione na próbę. Ciężko mieli szczególnie ci, którzy uważali, że ich obowiązki jako szefów dotyczą jedynie kontrolowania wykonywanej pracy, egzekwowania jej i rozliczania rezultatów – mówi Drozda.
Niespodziewanie musieli nabyć lub rozwinąć umiejętności niezbędne w nowej sytuacji pracy. Potrzeby pracowników uległy zmianie, pojawił się inny model pracy, bardziej swobodny. Dla osób lubiących mieć wszystko na oku stało się to trudne. Wkrótce kluczowa okazała się zdolność zarządzania ludźmi poza firmą. – Menedżerowie musieli bardziej zainteresować się swoimi ludźmi – jak im się pracuje, jak odnajdują się w nowej rzeczywistości – mówi Drozda. – Wzrosła potrzeba na szkolenia: jak pracować i zarządzać zdalnie oraz jak radzić sobie ze stresem, który może też być związany z trudnościami technologicznymi. Pracownicy nie zawsze mieli swobodny dostęp do sprzętu, niektórzy nie potrafili zdalnie organizować pracy. A odpowiedzialność spoczywała na menedżerze. Cała sytuacja pandemii sprawiła, że musieli się skonfrontować z brakiem umiejętności i w biegu radzić sobie ze zmianami.
Funkcjonowanie w nowych realiach stało się więc wyzwaniem. Wymagało pogodzenia się z istnieniem nowego porządku oraz sprawnego przystosowania do stale zmieniających się warunków, a także poszukiwania nowych rozwiązań i ciągłego próbowania.

Utrata cennych rytuałów
Praca w mediach, agencjach marketingowych i kreatywnych rządzi się swoimi prawami. Działa się szybko i często pod presją, bo wiele rzeczy ma być zrobionych „na wczoraj”. Stres to nieodłączny element tej branży. Ale w tym przypadku nie on jest decydującym czynnikiem mającym negatywny wpływ na zdrowie pracowników a poczucie osamotnienia i utrata cennych rytuałów. Przyzwyczajeni do wypełniania sobie czasu możliwie jak największą liczbą aktywności, nagle zostali odcięci od wszystkich przyjemnych, zewnętrznych bodźców. Nie mieli gdzie odreagować. I już nie mogli choćby pochwalić się kolegom z pracy, jak udanie minął im weekend.
– Radzenie sobie w sytuacji, kiedy ludzie zostają pozbawieni rytuałów, zależy od typu osobowości i potrzeb społecznych danej osoby. Ciekawe jest to, że pracodawcy bardziej cenią ekstrawertyków, ale to introwertycy lepiej poradzili sobie z pracą podczas pandemii. Nie mieli tych samych pokus, odnaleźli się w nowej sytuacji – zauważa Drozda.
Osoby skoncentrowane na pracy, żyjące bardziej w mediach społecznościowych niż w realu, coraz mniej czasu poświęcały na dbanie o znajomości i przyjaźnie poza firmą. Praca zdalna wymuszona przez pandemię pokazała jak trudnym doświadczeniem jest brak możliwości bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem. Nagle okazało się, że krąg znajomych wcale nie jest taki duży. Wszyscy zajęli się własnymi sprawami. Wiele osób, szczególnie mieszkających solo, poczuło się wyobcowanych.
– Ludzie podczas izolacji bardzo szybko zauważyli jak zaburzyła ich potrzebę przynależności do grupy społecznej, jaką jest środowisko pracy. To dlatego, że zapewnia ono zaspokojenie potrzeb na różnych poziomach – od satysfakcji z wykonywanych zajęć po nawiązywanie relacji koleżeńskich – tłumaczy Drozda. – Utrata pewnych rytuałów, które ludzie kochają nie jest łatwa. Warto też zadać sobie pytanie, co się składa na codzienne funkcjonowanie poza pracą, gdzie czujemy tę sferę straty, jakim kosztem emocjonalnym się odbywa. Pomocne mogą się okazać warsztaty mindfulness i medytacja, które uspokoją umysł – doradza Drozda i dodaje, że w wielu firmach do akcji wkroczyły działy HR, zapewniając pracownikom aktywności z zakresu wellbeing. Przedsiębiorstwa mają obowiązek zadbać o swoich pracowników, a oni mają prawo wymusić na nich te działania. Powinno się zgłaszać nieumiejętność radzenia sobie w trudnych realiach, nie należy się wstydzić czy obawiać – ta sytuacja jest nowa dla wszystkich.
Przeczytaj także: Mieszkanie w stylu wellness: wnętrza dla zdrowia i dobrego samopoczucia