„Mrs. America” - niczym obraz ścierającej się o aborcję Polski

Autor: Natalia Ptak
8 maja 2020
fot. Facebook/Mrs. America

Serial „Mrs. America” to trochę historia rodem z walczącej o aborcję Polski. Kaja Godek, niczym Phyllis Schlafly, kontra grupa aktywistek walczących o wolność.

Strajki i protesty o równe wynagrodzenie, równe prawa to codzienność

Czasami zastanawiam się, czy życie za oknem to fikcja, czy rzeczywistość. Widząc i słysząc krzyczącą z sejmowej mównicy Kaję Godek, a kilka dni później serial „Mrs. America” poczułam się, jakby ktoś pokiwał mi palcem przed oczami i zaśmiał prosto w twarz. Jestem kobietą – miewam swe humory, rozterki, płacze i śmiechy. Jestem kobietą i bezustannie badam grunt pod własnymi nogami – w pracy, w domu, w komunikacji miejskiej. Jestem kobietą, która stara się świadomie i z otwartym sercem przyjmować życie. Jestem, jak każdy na tej planecie, i mam prawo myśleć, czuć oraz decydować o swoim ciele i losie, a mimo to cały czas mam nieodparte wrażenie, że jednak nie do końca.

Po raz kolejny budzę się z myślą, że muszę o coś walczyć. Historia dobrze zna takie przypadki. Walki kobiet o równość to, z przykrością stwierdzam, prawie nieodłączny element naszej układanki. Strajki i protesty o równe wynagrodzenie, równe prawa, wolność i możliwość decydowania o sobie pojawiają się w niej nazbyt często. Przez lata kobiety postrzegane były jako słabsza i wrażliwsza płeć. Zyskały miano „gorszych” z racji wielu społecznych konstrukcji i kultur. Nierzadko mężczyźni-naukowcy wykorzystywali swe badania oraz rangę, aby umocnić swoje postawy wobec nierówności płci, czy też rasy. To sprawiało, że kobiety nie miały szansy udowodnić i zakwestionować błędnych naukowych opracowań. Odmawiano im perspektyw na rozwój talentów i intelektu. Dziś wiemy na szczęście, że badania te były co najmniej wadliwe, a na pewno mocno stronnicze. Kobiety są naprawdę silną płcią – żyją dłużej od mężczyzn, pochwalić mogą się niebywałą wytrzymałością, empatią i inteligencją. O wyglądzie nie wspomnę. Stereotypy stanowczo powinny się wstydzić!

Nie chciałabym, aby powyższe kilka zdań odebrano jako zarzut w stosunku do mężczyzn. Historia historią i z pewnością sporo panowie macie za uszami, ale śmiem twierdzić, że bywają momenty, w których kobiety nie lubią (choć to mało powiedziane) innych kobiet. Sporą część swego dotychczasowego życia spędziłam głównie w towarzystwie męskim – w szkole, na studiach, dzieląc hobby i wszelkie zajęcia dodatkowe. Może to z racji tego, iż jestem przysłowiową „chłopczycą”, ale może też dlatego, że nigdy z kolegami-chłopakami nie doświadczałam poważniejszych sprzeczek. Dużo obserwuję, dużo widzę i przyznaję, że nigdy nie spotkałam takiego jadu, zgryźliwości i zazdrości co pośród płci żeńskiej. Mężczyźni zdają się być w tym temacie bardzo często konkretni oraz zdystansowani. Krótko, zwięźle i na temat – problemy rozwiązują się szybko, bez zbędnych emocjonalnych przesłanek.
Gdzie się podziało troskliwe kobiece wsparcie i zrozumienie? To potwornie przykre, ponieważ chwilę wcześniej pisałam o sile kobiet i empatii, jaką w sobie mają, a tymczasem oblewam nas wszystkie niezbyt pochlebną opinią.

„Mrs. America” - niczym obraz ścierającej się o aborcję Polski
fot. Facebook/Mrs. America

Mam wrażenie, że przez wieloletnią i w pewnym sensie zakorzenioną już nieco potrzebę walki, obudziły się w nas dodatkowe pokłady kompetencji asertywności oraz pewności siebie. Według inteligencji emocjonalnej takie cechy przypisuje się znacznie częściej mężczyznom, aniżeli kobietom, których mocną stroną są bardziej relacje interpersonalne i empatia. Przejęłyśmy więc sporą dawkę tych „typowych” męskich kompetencji, stałyśmy się bizneswoman z, ładnie określonym naukowo, syndromem królowej pszczół. Chcemy wierzyć i przekonać świat, że żadna kobieta nam nie dorówna. Chcemy przewodzić i rywalizować. Dochodzi do tego stosunek do innych pt.: „Ja to zrobiłam, to ty też powinnaś”. A jeśli dołożymy jeszcze kobiecą emocjonalność, wrażliwość, hormony i nierzadko słabą samoocenę – cóż, istny wulkan. Potrafimy być niesamowicie zgrane, silne, wytrwałe, nieugięte i zmotywowane, ale potrafimy też deptać, szastać swym ego i dążyć do celu po trupach.

Mijając pełne czarnych parasolek i czerwonych piorunów warszawskie balkony, znów odczułam niepokój. Brak konkretnych argumentów wylewający się z politycznej i medialnej jatki oraz  „aborcyjne” przepychanki zabarwione feminizmem i tęczą, przyprawiają mnie o dreszcze. Można by pomyśleć, że takie rozgrywki to domena tylko dzisiejszych czasów, ale włączając „Mrs. America” okazuje się, że świat politycznych szarpanin nie zmienił się aż tak bardzo.

Serial „Mrs. America”, dostępny w naszym kraju na HBO GO, prezentuje opartą na faktach historię z lat 70. radykalnej i konserwatywnej aktywistki, Phyllis Schlafly. w którą wciela się Cate Blanchett. To opowieść o kobiecie, która poprowadziła całą armię konserwatywnych gospodyń domowych przeciwko poprawce do konstytucji USA o równych prawach, mającej zapewnić kobietom równość dzięki eliminacji różnic pomiędzy płciami w kontekście zatrudnienia i własności. Stanęła ona do walki przeciw ERA, czyli Equal Rights Amendment, grupie zmotywowanych i mocno zaangażowanych w działania feministek pragnących równouprawnienia.
Serial ukazuje dwa skrajne obrazy walczących o swoje racje kobiet. Schlafly zawzięcie stara się powstrzymać wszelkie feministyczne działania, mijając przy tym polityczne zagrywki i obnażając różne ludzkie zachowania oraz portrety. Warto zwrócić uwagę, że podziały są w tej produkcji dobrze wyważone i nie czuć przesadnego nakierowania na którąś ze stron, na wyznaczenie czarnych charakterów. To pozwala baczniej przyjrzeć się relacjom pomiędzy ambitnymi kobietami, procesom demokratycznym, jak i szowinistycznym, męskim zachowaniom.

„Mrs. America” - niczym obraz ścierającej się o aborcję Polski
fot. Facebook/Mrs. America

Podziały sprawiają, że stajemy się coraz bardziej dla siebie obcy

Z gęsią skórką na ciele pochłaniałam odcinek za odcinkiem, uzmysławiając sobie jak niewielka jest różnica pomiędzy tamtymi a obecnymi czasami i zachodzącymi w nich sporami. Dziwnym trafem „Mrs. America” trafił do Polski w momencie, gdy odbywały się tu zagorzałe dyskusje oraz protesty w związku z zakazem aborcji i projektem Kai Godek. Widziałam więc siłę i ambicję kobiet ścierających się z samymi sobą, skaczących sobie do gardeł i nie potrafiących dojść do porozumienia. Patrzyłam na Phyllis Schlafly twardo idącą do celu, mając w głowie Kaję Godek bez skrupułów równającą aborcję z pandemią i morderstwem – niezależnie od przypadku – niszcząc przy tym słowami kobiety przeciwne jej poglądom. Widziałam działania ERA, feministyczne grono – ich ambicje w walce o równość, zrozumienie i wolność, a potem nieustępliwość aktywistek z czarnymi parasolkami i czerwonymi piorunami na twarzach w Polsce.

Wróciły refleksje o odwiecznej niesprawiedliwości w stosunku do różnic pomiędzy płciami, chęci brylowania zamiast dogłębnego zrozumienia drugiej strony. Ogarnął smutek z powodu ślepego dążenia do celu bez zaangażowania się w – odnosząc się do Polski – edukację seksualną i ulepszenie działań wspierających rozwój dzieci, kobiet w ciąży i młodych rodziców. System, rządy oraz podziały sprawiają, że stajemy się coraz bardziej dla siebie obcy i zamiast empatii, szczerzymy na siebie kły.

Czy to się zmieni? Czy ten ogień pomiędzy nami w końcu ustanie i dojdziemy do porozumienia?


Przeczytaj także: Muzyka lekiem na całe zło?

O autorze

Natalia Ptak

Natalia Ptak – od wielu lat związana z branżą kreatywną. Fotografka modowa i sportowa, wokalistka, songwriterka i kompozytorka muzyki, redaktorka portali kulturalnych oraz freelancer kreatywny o specjalizacji artystycznej i medialnej. W domowym zaciszu tworzy własne kosmetyki, słuchając różnej maści dźwięków. Miłośniczka jogi i rowerowego enduro, ziołowych herbat i życia w zgodzie z naturą.
zobacz więcej

Najnowsze artykuły

Monte Carlo - splendor, szampan i Formuła 1

Monte Carlo to najdroższa i najbardziej ekskluzywna dzielnica księstwa Monako. Na każdym kroku można otrzeć się o luksus.

zobacz więcej
Cesarski zabieg Kobido. Japoński masaż twarzy w SPA to podróż do piękna

Co wyróżnia Japonki? Na pewno ich piękna skóra, która kojarzy się z najwyższej jakości porcelaną. Zawdzięczają to między innymi kobido.

zobacz więcej
Kąpiele leśne i leśne SPA w japońskim stylu

Shinrin-yoku w języku japońskim to „kąpiel leśna” - w znaczeniu symbolicznym i dosłownym.

zobacz więcej
zobacz więcej

Miejsca SPA&MORE wszystkie miejsca