Wnętrze Majesty’s Pleasure nie przypomina zwykłego spa. Nie ma tu białych ścian charakterystycznych dla gabinetów. Gdy wchodzimy do środka to mamy wrażenie, że jesteśmy w barze, a nie w salonie kosmetycznym. Projektanci z Author Studio, Jayme Million i Alex Simpson, za motyw przewodni wzięli ideę „it-girl” – amerykański archetyp dziewczyny, która może mieć wszystko. Jest to nawiązanie do filmu niemego „It” z 1927 roku, w którym aktorka Clara Bow, wcieliła się w postać młodej dziewczyny pracującej w sklepie z odzieżą. Miała ona w sobie to „coś”, które sprawiało, że wokół niej kręcili się adoratorzy. Była to dziewczyna, która wiedziała, czego chce i usilnie dążyła do tego.
Współcześnie „it-girl” opisuje się jako kobietę, która nie boi się być sobą i nigdy nie podąża za najnowszymi trendami, zamiast tego tworzy je dzięki swojemu wyjątkowemu wyczuciu stylu. Ma doskonały gust i bardzo wysokie standardy i czerpie z życia to, co najlepsze. Dotyczy to wszystkich aspektów życia: rodziny, miłości, przyjaźni i kariery.

Majesty’s Pleasure swoim wystrojem nawiązuje właśnie do tego typu kobiety. Powierzchnia ponad 600 metrów kwadratowych jest pełna przepychu i kobiecych akcentów, a także ciekawych połączeń kolorów. Mamy tu zgaszony róż, jasnoniebieski, fiolet, soczystą żółć, a także neonowe barwy. Wszystko to ma oddać atmosferę luksusu i zabawy jednocześnie. Marmurowy zlew może być przekształcony w bar serwujący szampana lub stół dla DJ-a. Podczas zabiegów możemy sobie zamówić ulubiony drink i na chwilę zapomnieć o rzeczywistości. Gabinet sprzedaje także zestawy kosmetyków i alkohole sygnowane swoim logo.
Przeczytaj także: SPA dla seniorów