Lampart w domu, czyli jak pomóc sobie samemu

Autor: Ewelina Urlik-Stafińska
12 stycznia 2020
fot. Deven Wesolowski/Unsplash

W naszym codziennym zabieganiu i przy siedzącym trybie życia coraz łatwiej nam zapominać o potrzebach zdrowotnych naszych organizmów. „Zapominać” oczywiście w cudzysłowie, bo dobrze wiemy, że powinniśmy się postarać, ale wymówek jest tak wiele, a czasu zwykle tak mało.

I nagle bęc!

Właśnie tak – mój osobisty Mąż postanowił zostać inwalidą (brzmi to niepolitycznie, ale taki jest sens tego, co się działo). A w zasadzie nie tyle sam osobiście, co postanowił to za niego jego organizm. Było to o tyle przykre, że taki trzydziestokilkuletni organizm powinien ciągle jeszcze podążać na fali młodości i wszechmocy, zamiast zawijać do portu. Ale cóż – abstrakcyjny zwrot „wypukliny kręgosłupa” najpierw powalił, potem wyprodukował konstatację, że w języku polskim nadal znajdują się nieznane nam słowa, w dalszej kolejności wywołał dyskusję czy to zamyka dyskusję, a zaraz potem czy formalnie, czy merytorycznie. Na szczęście odpowiedź nadeszła i szybko, i pozytywnie.

badz_jak_lampart
fot. Facebook/Wydawnictwo Galaktyka

Ratujemy

Tym razem mój Brat, wykonujący akurat bardzo tematycznie korzystny zawód fizjoterapeuty, przytaszczył nam produkt. Produkt ten przy pomyślnych wiatrach, ze względu na swój rozmiar, mógłby zostać zakwalifikowany w prawie karnym jako narzędzie niebezpieczne – za nic w świecie nie chciałabym tym bowiem dostać w głowę, ani w cokolwiek innego. A w zasadzie w cokolwiek poza rozumem, okazało się bowiem, że zawartość jest genialna i stanowić może biblię dla wszelakiej maści amatorów, ale i profesjonalistów, dla których niezbędne są ćwiczenia. Mowa tutaj o książce „Bądź sprawny jak lampart. Jak pozbyć się bólu, uniknąć kontuzji i zwiększyć sprawność” autorstwa dr Kelly Starreta (trenera crossfitu, fizjoterapeuty, coacha) oraz Glena Cordozy (byłego zawodnika MMA, autora wielu publikacji dotyczących sportu). Jest niesamowita – na kilkuset stronach objaśnione zostało, jakie należy wykonywać ćwiczenia na każdy z poszczególnych mięśni u człowieka, aby doprowadzić do jego rozluźnienia lub/i rozciągnięcia. Wszystko to zaś jest opatrzone ogromną ilością zdjęć, tak że zorientowanie się, o który mięsień chodzi, i w jaki sposób wykonać konkretne ćwiczenie jest absolutnie proste.

 

Co więcej – książka jest bardzo łopatologicznie rozpracowana i podzielona na sekcje obejmujące poszczególne obszary mięśni, każdy w innym kolorze, co umożliwia szybkie odnalezienie interesującej cię partii mięśni i odpowiednich dla niej ćwiczeń.
Tych ćwiczeń w odniesieniu do każdego mięśnia zaprezentowanych jest kilka, co pozwala z kolei znaleźć dla siebie te, które nam służą, albo które zwyczajnie polubimy bardziej. Oprócz tego książka na samym wstępie zawiera też szereg informacji na temat poprawnego ruchu i szereg zasad, które pomogą wykonywać wszelkie ruchy (tak, tak, nie tylko w ramach ćwiczeń, ale wszelakie ruchy w życiu codziennym). Poznajemy tu przede wszystkim podstawową zasadę ustawienia kręgosłupa czyli pozycję neutralną napiętą, od której powinniśmy zaczynać każdy ruch, a w dalszej części czytamy o wzorach ustawienia ciała, teoriach mobilizacji, tworzeniu planów mobilizacyjnych oraz stosowanych technikach.

badz_jak_lampart
fot. Catherine Heath/Unsplash

Nie pozostaje nic, jak tylko brać się do roboty

Ja, jako rzetelny leń, skapitulowałam bardzo szybko, albowiem bardzo dużo musiałabym w swoim ruchu (a więc i życiu) zmienić i chyba jeszcze nie nadeszła na mnie pora (czytaj, jeszcze mi nie zdiagnozowano wypuklin). Natomiast Mąż zabrał się do sprawy niezwykle metodycznie i pracując sam ze sobą dzień po dniu wypracowywał odpowiedni dla siebie zestaw ćwiczeń równowagowych, które w połączeniu z ćwiczeniami rozciągającymi i masowaniem (rozbijaniem) mięśni spowodowały znaczne odciążenie kręgosłupa, a co za tym idzie – usunęły bieżącą odczuwalność jego uszkodzeń. Oczywiście trwało kilka tygodni zanim zestaw został odpowiednio dobrany, jednakże przystępna formuła książki powodowała, że nie było to męczące, ale raczej podobne do odkrywania ziemi nieznanej. Nawet towarzyszący ćwiczeniom rozciągającym ból nie był i nie jest czynnikiem demotywującym, ponieważ po nim nadchodzi poczucie znacznej ulgi. Nie trzeba chyba jednak dodawać, iż jak przy każdych ćwiczeniach, istotna jest konsekwencja i systematyczność (co jak wiadomo, dla leni jest utrudnieniem). Przysposobienie treści z książki okazało się więc strzałem w dziesiątkę – Mąż wesolutko sobie hasa, a ja mam… w domu lamparta.


Przeczytaj także: Singielka – żona – matka

badz_jak_lampart
fot. Bibake Uppal/Unsplash

O autorze

Ewelina Urlik-Stafińska

zobacz więcej

Najnowsze artykuły

Monte Carlo - splendor, szampan i Formuła 1

Monte Carlo to najdroższa i najbardziej ekskluzywna dzielnica księstwa Monako. Na każdym kroku można otrzeć się o luksus.

zobacz więcej
Cesarski zabieg Kobido. Japoński masaż twarzy w SPA to podróż do piękna

Co wyróżnia Japonki? Na pewno ich piękna skóra, która kojarzy się z najwyższej jakości porcelaną. Zawdzięczają to między innymi kobido.

zobacz więcej
Kąpiele leśne i leśne SPA w japońskim stylu

Shinrin-yoku w języku japońskim to „kąpiel leśna” - w znaczeniu symbolicznym i dosłownym.

zobacz więcej
zobacz więcej

Miejsca SPA&MORE wszystkie miejsca