Selfie, czyli zdjęcie przedstawiające nas i wykonane przez nas samych króluje na portalach społecznościowych od wielu lat. Pod tym hasztagiem na Instagramie kryje się już ponad 377 mln fotografii¹! Królewskie selfie znalazło jednak swoich następców. Czy godnych? Oceńcie sami: poznajcie welfie i belfie!
Czym jest welfie?
Zarówno selfie, belfie i welfie mają wspólny mianownik – wszystkie trzy rodzaje zdjęć robimy sobie sami telefonem. W przypadku welfie chodzi jednak o korzystne przestawienie swojej osoby nie ograniczając się (jak ma to miejsce gdy robimy selfie) do samego popiersia. Założeniem tego rodzaju zdjęć jest zaprezentowanie całej sylwetki przed, w trakcie lub po ćwiczeniach. Welfie jest zatem niczym innym jak selfie z treningu. W myśl tej idei najlepszym miejscem na welfie wydaje się klub fitness lub domowa siłownia (najlepiej wyposażona w dość duże lustro), a obowiązkowym strojem oczywiście ten sportowy. Największym poklaskiem (a o to zazwyczaj chodzi, gdy robimy i publikujemy na portalach społecznościowych nasze selfie) cieszą się ujęcia w strojach podkreślających kształty (u kobiet obcisłe leginsy + sportowy biustonosz). Ważna jest również poza – ona także ma mocno akcentować nasze atuty fizyczne.
Belfie, czyli selfie z innej perspektywy
Popularność welfie, do której zapewne przyczynili się wszechobecni w mediach społecznościowych influencerzy fitness sprawiła, że „zdjęcia z ręki” poszły jeszcze o krok dalej. Tak powstały belfie. Są to fotka, w których główną rolę nie odgrywa już nasza twarz, jak to ma miejsce w przypadku selfie, czy też cała sylwetka jak przy welfie, ale nasze… pośladki. Ta odważna wariacja starego, poczciwego selfie odwołuje się do kultu tych części ciała, a jego główną ambasadorką wydaje się być znana z bycia sławną influencerka Kim K.
Jak zrobić dobre tego typu zdjęcie telefonem? Niezbędne będą mocno przylegające do ciała spodnie lub też sama bielizna (to jednak wersja dla tych bardziej odważnych, którzy czują nieodpartą potrzebą pochwalenia się światu swymi nienagannymi pośladkami). Takie zdjęcia telefonem można zrobić z półobrotu, choć przydatny okazuje się często wygodny mebel, który pozwoli przyjąć pozę najefektowniej prezentującą atuty od pasa w dół. Wśród belfie spotkać można również zdjęcia z tzw. przykucu, ale te polecane są już bardziej zaawansowanym w tej technice, łatwo bowiem o uzyskanie efektu parodiowego.

Sposoby na dobre selfie i jego odmiany
- Jak zrobić dobre selfie, belfie czy welfie? Z pewnością warto pamiętać o kilku podstawowych kwestiach:
Kluczem do perfekcyjnego zdjęcia jest zawsze dobre oświetlenie. Najlepiej jeśli do zdjęcia telefonem wykorzystujemy światło naturalne, dzienne, którego źródło zlokalizowane jest przed nami. Lepiej zrezygnować z lampy błyskowej i zacienionych pomieszczeń. Jeśli w grę wchodzi jednak światło sztuczne, powinno być ono rozproszone. - Należy też zadbać o drugi plan – nie powinno być na nim nic, co będzie odciągało uwagę oglądającego selfie od naszej osoby. Postarajmy się, aby nikt inny nie wchodził w kadr i aby usunąć z niego zbyteczne przedmioty.
- Jeśli chcemy się wyróżnić na tle tysięcy innych welfie czy belfie wybierzmy nietypową, oryginalną scenerię dla zdjęcia.
- Zamiast zdjęcia telefonem en face warto wypróbować selfie z półprofilu – najlepiej lewego, który ponoć jest korzystniejszy od prawego.
- Pozujmy bez pełnego makijażu i doprecyzowanej fryzury – stawiając na naturalność w wyglądzie zyskujemy na autentyczności. Ewentualne niedoskonałości samego zdjęcia można zawsze zamaskować odpowiednimi filtrami.
- Ważne jest też ustawienie telefonu – musimy wybrać optymalne między ujęciem zupełnie z góry i zupełnie z dołu, co mocno zniekształca obraz naszej postaci. Do selfie najlepsze jest jego ustawienie na wysokości wzroku, z górną krawędzią telefonu lekko pochyloną ku nam.
- Warto też korzystać z aplikacji do selfie i upiększających opcji naszego aparatu, choć obrobione w ten sposób zdjęcie może w efekcie nie przypominać nas, tylko plastikową lalkę.
Źródło: 1. stan na styczeń 2019 roku
Przeczytaj także: Czy należysz do „chudych grubasów”? Zjawisko „skinny fat” dotyczy coraz większej liczby z nas