Temat uważności, bliskości i kochania samych siebie krąży wokół nas już od dawna. Coraz więcej mówi się o poświęcaniu sobie większej uwagi, praktykowania cierpliwości czy słuchania swego ciała. Z całą pewnością przyczyniła się do tego również sytuacja związana z koronawirusem, izolacja i odseparowanie się od świata. Ale nie przywykliśmy do tego, nie jesteśmy nauczeni obcowania z samymi sobą. Czy wynika to z kultury, prędkości dzisiejszego życia, braku edukacji – trudno powiedzieć. Jedno jest pewne – potrzebujemy samo-bliskości oraz częstszego zastanawiania się nad swoją codziennością.
Mówi się, że osoby, które potrafią identyfikować swoje potrzeby, częściej są stabilne emocjonalnie, czują się bezpieczniej w relacjach z partnerami i rzadziej wpadają w stany depresyjne czy nerwicowe. Różnicowanie i analizowanie własnych potrzeb nie jest jednak takie proste. Biorąc pod uwagę kredyty, długi, rodziny na utrzymaniu, marzenia, zachcianki, ambitne plany… Jest tego sporo, a przewartościowywanie dotychczasowego życia, z całym bagażem bolączek na plecach, tylko to utrudnia. Można natomiast – i chyba warto – pomyśleć nad rzeczami, które kupujemy. Bardzo często wydajemy znacznie więcej, aby zaspokoić własne pragnienia i widzimisię, a jeśli przyjrzeć się temu głębiej – do prawdziwych potrzeb należą tak „trywialne” rzeczy, jak: woda do picia, pożywienie, odzież dająca ciepło oraz schronienie do życia. Pragnienia dodają życiu przyjemności, ale czy jest to mus, podstawa?

Praca i pieniądze to nie wszystko
Kilka pandemicznych miesięcy pokazało nam, że wystarczy wiele i aż tak niewiele. Mogliśmy wreszcie pobyć dłużej z rodziną, z którą wcześniej widywaliśmy się tylko wieczorami. Zrobić od dawna planowane porządki w szafach, przesadzić kwiatki, porozmawiać przez telefon ze znajomymi, o których zapomnieliśmy w codziennym chaosie, piekliśmy drożdżówki i malowaliśmy obrazy. Nasze domowe zwierzaki aż przecierały oczy ze zdumienia, gdy – jak nigdy – godzinami bawiliśmy się z nimi na dywanie. Czy to nie był (a może nadal jest?) czas przemyśleń, refleksji oraz wniosków? Że praca to nie wszystko, że pieniądze nie zalepią dziur związanych z kiepskimi relacjami w małżeństwie, i że życie mamy tylko jedno, więc jakże szkoda tracić je na bieg bez marzeń i p r a w d z i w y c h emocji.
Okazało się, że wiele ważnych spraw biznesowych da się załatwić zdalnie i rozwiązywać je w kompletnie inny, często wygodniejszy, sposób, niż poprzez branie nadgodzin oraz latanie na drugi koniec świata. Wielu rodziców wreszcie zobaczyło czego dokładnie uczą się ich dzieci, a i sami mogli przypomnieć sobie na czym właściwie polega rodzicielstwo. Kolejna para butów nagle zdała się zbędna, a ważniejszym było czytanie książki czy oglądanie seriali.
Najciekawsze jednak jest w tym wszystkim to, że przecież – przed historycznym już, można rzec – czasem przedpandemicznym, zawsze mieliśmy wybór i możliwość zauważenia tychże detali, rzeczy istotnych i najważniejszych. Nikt nas nie zatrzymywał, nikt nie łapał za rękaw usilnie odciągając od tego, byśmy pomyśleli o prawdziwych potrzebach. To był z a w s z e n a s z w y b ó r.

Jak słuchać siebie?
2020 to szalony rok. Miesiące pełne rozterek, niepokoju i smutku. Ale to także rok przemian, które, czy tego chcieliśmy czy nie, koronawirus najzwyczajniej na nas wymusił. Wielu z nas z tego skorzystało – i dobrze. Może dzięki temu świat mocno na tym zyska? Społeczeństwo będzie szczęśliwsze i bardziej świadome? Oby.
Bądźmy jednak szczerzy – w natłoku wszystkich informacji dolatujących do naszych głów każdego dnia, nie jest wcale łatwo być wolnym i w pełni skoncentrowanym na wewnętrznym głosie. Tak zwyczajnie usiąść i odizolować się od świata zewnętrznego. „Trąbi” się teraz, by słuchać swego ciała, medytować, zagłębiać w myślach i odpływać w uważnościach. Te wszystkie stereotypy, medialne nagonki, kobiece sylwetki retuszowane w programach graficznych oraz wymuszanie na nas perfekcjonizmu polegającego na podążaniu za trendami. Gdzie w tym wszystkim jesteśmy MY? Gdzie w tym wszystkim znaleźć JA?
Uczy się nas, że akceptacja innych jest ważniejsza od samoakceptacji. Mówią nam, że mamy zadowalać innych, nie siebie. Krzyczą o liście zakazów i nakazów, o słuchaniu przyjaciół, znajomych, rodziny, partnerów. Innych, nie siebie. Mamy ufać każdemu wkoło, ale zapominać o najistotniejszej osobie w naszym życiu – o samych sobie.
Twoje ciało powie Ci wszystko, czego pragniesz, pod warunkiem, że zaczniesz go słuchać. Choć jest to długi proces i praktyka, nie zniechęcaj się. Ta gra jest warta świeczki.
Słuchanie swojego ciała i jego potrzeb polega na zwracaniu uwagi na wszystkie wiadomości, które od niego otrzymujesz – informacji fizycznych, mentalnych i emocjonalnych. Słuchanie potrzeb ciała jest dawaniem mu tego, czego potrzebuje. Pod względem fizycznym oznacza to dostarczanie mu pożywienia, gdy jest głodne, odpoczywanie w chwili zmęczenia i zapewnianie odpowiedniej dawki snu, kiedy jest senne. Wsłuchiwanie się w potrzeby mentalne i emocjonalne jest nieco trudniejsze z racji ogromnych pokładów wieści płynących z wnętrza. Ujmując to prościej – na początku warto uświadamiać sobie swoje ciało fizyczne, które zawsze odzwierciedla to, co dzieje się w dwóch pozostałych „ciałach”. Jeżeli czujesz się niekomfortowo i nieswojo w ciele fizycznym, będzie to sygnał, że coś jest nie w porządku z mentalnym bądź emocjonalnym. Jedno wpływa na drugie. Pamiętaj, że w naszym ciele nie ma wysp. Każdy organ, każda warstwa odpowiada za inną. To naczynie mocno ze sobą połączone. Dyskomfort fizjologiczny może więc być związany z psychologicznym i odwrotnie.
Jeśli czujesz, że potrzebujesz odpocząć – odpoczywaj. Jeżeli coś Cię boli – postaraj się odnaleźć źródło tego problemu i pozwól ciału regenerować się, wrócić na odpowiednie tory.
Powinniśmy być łagodni dla swoich organizmów. Rozmawiać z nimi, pytać je o ich potrzeby. Wydaje się to śmieszne i dziwne, ale to naprawdę pomaga. Co więcej, słuchanie swego ciała to nie tylko pożywienie, nawodnienie, fizjologia. To sposób na życie, wybory, pragnienia i marzenia. Słuchanie własnych, prawdziwych, potrzeb pomaga w podejmowaniu codziennych decyzji. Być może, dzięki temu, na łożu śmierci pokiwamy głową z uśmiechem na twarzy i radością, że nasze życie było naprawdę wspaniałe. Że niczego nie żałujemy, bo zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Mogłoby tak być, prawda?

To Ty decydujesz, czego chcesz
Brzmi banalnie i takie też jest. Skoncentruj się i weź na tapet wszystkie dziedziny swojego życia. Pomyśl o pracy, domu, rodzinie, marzeniach i najskrytszych planach.
Możesz wszystko zapisywać w zeszycie, ujmując to w formie przyszłości, np. „Wstaję rano za trzy lata i moje życie jest fantastyczne. Jak ono wygląda?”. Wskaż przy tym kwestie zawodowe, finansowe, rodzinne, miłosne, majątkowe – cokolwiek przyjdzie Ci do głowy, a co jest dla Ciebie ważne. Opisuj to tak, jakby rzeczy te już się wydarzyły – tzn. w przyszłości, ale napisane w czasie teraźniejszym. Zapisywanie oraz prowadzenie zeszytu z tego typu notatkami daje wspaniałą podróż w czasie, a do tego zawsze można sobie odświeżać pamięć zerkając do naszych zapisków. Bycie wytrwałym i konsekwentnym jest w tym procesie niezwykle przydatne, ale warto mieć także na uwadze, że nasze marzenia i potrzeby ulegają transformacjom podczas całego naszego życia. Nie bądźmy więc dla siebie zbyt surowi, jeżeli któryś z punktów po prostu się zmieni lub „nie wyjdzie”.
Akceptujmy i kochajmy takich siebie, jakimi jesteśmy. Im bardziej zaakceptujemy swoje mocne i słabe strony, tym łatwiej będzie nam słuchać wewnętrznego głosu. Bądźmy też czujni – czyha na nas mnóstwo niespodzianek i pułapek, przez które wpadamy w sidła zupełnie niepotrzebnych zachcianek i kłopotliwych zobowiązań. Warto kilka razy spytać siebie, czy tego potrzebujemy, dlaczego tego pragniemy oraz, czy może posiadamy już coś podobnego lub kiedyś podjęliśmy podobnego rodzaju decyzję? Na każdym kroku przypominajmy sobie jak ważni jesteśmy sami dla siebie, dla innych, a także jak wiele udało nam się w życiu osiągnąć. Docenianie pomaga w słuchaniu ciała, jego potrzeb i osiągnięciu życiowej równowagi.
Przeczytaj także: Lęk przed wakacjami? Sprawdź z czego wynika oraz jak mu zaradzić