Rozwodzi się prawie co drugie małżeństwo
To niesamowite z jaką łatwością i szybkością się rozstajemy, a właściwie to smutne i przygnębiające. Puszczamy w niepamięć kilkanaście czasem kilkadziesiąt lat wspólnego życia. Czasem zostaje żal i cierpienie, czasem tylko smutek, że się nie udało. Ze statystyk wynika, że rozwodzi się prawie co drugie małżeństwo. Co raz trudniej utrzymać nam także relacje w nieformalnych związkach. Czy to znak naszych czasów? Psychoterapeuci mówią, że to dobrze, ponieważ nie tkwimy w toksycznych związkach. Mamy odwagę się rozstać i nie przejmujemy się już tak jak kiedyś, co powie ciocia czy sąsiadka. Pełna zgoda, ale z jakiegoś powodu stworzyliśmy te relacje, często piękne i głębokie, więc co poszło nie tak? Dlaczego nie walczymy o uczucia, tylko wraz z przyjściem problemów uciekamy w nowe związki lub po prostu się rozstajemy i wolimy być sami.

Nie potrafimy mówić o swoich potrzebach, a przytłoczeni codziennością naprawianie związku odkładamy na później
W większości przypadków powodem jest brak komunikacji, nie potrafimy mówić o swoich potrzebach, nie dbamy o bliskość i ciepło w związku, nie mamy na to czasu. Jesteśmy nastawieni na branie, a nie potrafimy dawać. Przytłoczeni codziennością i masą obowiązków zapominamy o sobie, o nas. Dajemy się przygnieść rutynie. Stan zakochania i zauroczenia przemija, motyle odlatują z brzucha, przychodzi codzienności a wraz z nią różne troski i problemy do rozwiązania. Do naszego życia wkrada się nuda, a gdy namiętność stygnie zaczynamy dostrzegać słabości i niedoskonałości partnera. Często zauważamy, że coś jest nie tak, ale jesteśmy zbyt zmęczeni i przytłoczeni codziennością by podjąć walkę, odkładamy to na później, bo kredyt trzeba zapłacić, odrobić lekcje, pracować nad ważnym projektem, a czasem po prostu nam się nie chce, bo to za trudne, a trzeba się wysilić.
Miłości trzeba się nauczyć, to wymaga ciągłej pracy, odwagi i cierpliwości
Z drugiej strony żyjemy wyobrażeniem o idealnym związku, pełnym miłości, bliskości, szaleństwa, potrzebujemy, żeby ktoś się nami zaopiekował i zapewnił nam poczucie bezpieczeństwa, ale zapominamy lub nie jesteśmy świadomi, że związek wymaga ciągłej pracy, dbałości o uczucie, poświęceń i akceptacji. Bez tego żadne uczucie nie ma prawa przetrwać. Etap, w którym codzienność obnaża to co w związku nie jest piękne to prawdziwy sprawdzian naszej miłości. Nie jest bowiem sztuką kochać przyjemności, by kochać prawdziwie trzeba odwagi i cierpliwości. Kochać oznacza wytrwać i zostać pomimo tego, że… Miłość to nie tylko wyznania w blasku świec, to także trudne chwile, które niesie nam życie. Nie zrozumie tego nikt, kto kieruje się maksymą, że „z życia trzeba brać to co najlepsze”.
Łatwiej jest zbudować kolejną relację niż naprawiać „zepsuty” związek.
W rzeczywistości okazuje się jednak, że łatwiej jest znowu się zakochać niż naprawiać to co zostało zepsute. A my znowu chcemy tych uniesień, szalonej miłości, przyspieszonego bicia serca na widok drugiej osoby. Problemy wówczas znikają, nie ma wspólnych zobowiązań, rutyny, motyle powróciły, jest niepewność. Łatwizna prawda? Nie musimy już przezwyciężać wspólnych problemów, więc po co się poświęcać?

Czy kolejny związek przyniesie nam szczęście?
Tylko, czy ta nowa relacja przyniesie nam szczęście? Czy jednak nie oczekujemy od partnerów nierealnych uczuć, których nie są w stanie nam dać, ponieważ są tak samo niedoskonali jak my? Czy nowy partner zaspokoi nasz głód uwagi i miłości?
Czy najpierw nie powinniśmy popracować nad sobą, ponieważ drugi człowiek nie jest od tego, żeby uzupełniać nasze braki.
Mówi się, że w życiu trzeba odnaleźć swoją drugą połowę. A według mnie, w życiu powinny spotkać się dwie pełnie, emocjonalnie niezależne i świadome, że to nie od drugiego człowieka zależy nasze szczęście, tylko do nas samych. Dopiero wówczas jest szansa na zbudowanie trwałej i głębokiej miłości.
Przeczytaj także: Kryzys wieku nie istnieje? Naukowcy są podzieleni
