Terapia dla uniknięcia wyrzutów sumienia
Pary, borykające się z poważnymi problemami w związku, często udają się na wspólną terapię. Nie zawsze jednak jest to z właściwych pobudek. Często wizyty u terapeuty mają być tylko przykrywką, próbą „wybielenia się” przed ostatnim aktem, jakim jest definitywne rozstanie. Bo przecież próbowali, przecież chodzili na terapie, zostały podjęte wszystkie możliwe próby. W rzeczywistości jednak partner, który planuje zerwać, planuje wykorzystać terapię do umycia rąk od problemów po rozstaniu, do uniknięcia następujących potem wyrzutów sumienia i do zachowania wciąż dobrego zdania na swój temat. Często takie osoby przychodzą na terapię nie po to, żeby pracować nad swoimi problemami, ale z intencją, że już go/jej nie chcą i są gotowi na rozstanie.
Dodatkowym zabezpieczeniem przy udaniu się do terapeuty jest poczucie, że w momencie rozstania zostawią partnera lub partnerkę „w dobrych rękach”. Przecież gdyby coś się działo to ma już terapeutę, ma się do kogo wygadać i rodzina ani znajomi nie mogą mieć pretensji a w razie sprawy rozwodowej można przedstawić terapię jako dowód. A po jakimś czasie najłatwiej jest stwierdzić, że terapia nie pomogła, że nie ma się kontaktu z terapeutą i trzeba będzie odpuścić – jest to logiczne, w końcu osoba porzucająca nie przyszła żeby pracować nad sobą tylko po to, żeby zdobyć dla siebie alibi.

Terapia/alibi
Często zdarza się, że partnerzy, którzy zdradzają, decydują się na terapię w celu „zatarcia śladów” swojej zdrady. Terapeuta ma być gwarancją wierności, dowodem na to, że ktoś się stara. To taktyka stosowana przez osoby narcystyczne, które za wszelką cenę chcą zachować dobry obraz siebie. Próbują uchronić wyobrażenie o sobie jako osobie wyjątkowej stosując w tym celu terapię jako zasłonę dymną. Niestety, tworzenie fasady „starania się o związek” często jeszcze bardziej negatywnie odbija się na osobie porzucanej, która wierzy w szczerość intencji. Przychodzi regularnie na terapię, pracuje nad sobą, stara się otworzyć – wszystko to na nic, bo przecież klamka już zapadła. Takie manipulowanie drugą osobą jest często kolejnym narzędziem, które pomoże doprowadzić do określonego celu.

Narcystyczna chęć rewanżu
Dlaczego osoby porzucające robią to osobie, która kiedyś była im najbliższa? Często w akcie rewanżu. Rewanżu za zranioną dumę – chcą właśnie za pomocą zerwania i bycia w „pozycji siły” dowartościować się i zrekompensować nieudane elementy związku. Tak naprawdę mszczą się za swoje własne fantazje na temat partnera, które oczywiście okazały się nie do zrealizowania. Często w ich przekonaniu to oni są ofiarami – bo to przecież oni czują się oszukani przez partnera za to zmylenie, za zbudowanie fałszywych nadziei i uknucie tej intrygi. Niestety, ta cała gierka z terapią często staje się podwójnym ciosem dla porzucanych – nie dość, że kończy się ich związek to ich partner uznaje je za osoby na tyle słabe, że postanawia im tego nie komunikować wprost.
Niestety, rozstawanie się w dobrych stosunkach to jedna z najtrudniejszych sztuk, która wychodzi tylko nielicznym. Aby mogło do tego dojść, należy mieć ugodową i cierpliwą naturę, traktować drugą osobę z empatią i szacunkiem – nie zapominać, że wiele nas kiedyś łączyło i wiele dla siebie znaczyliśmy, pamiętać wnioski wyciągnięte z poprzednich kłótni. A jeśli chodzi o prawdziwe naprawianie związku? Najlepiej, kiedy zauważymy, że w naszym związku coś dzieje się nie tak, nie czekać miesiącami. Po prostu podjąć decyzję – albo decydujecie się pracować nad uzdrowieniem związku albo po prostu to zakończyć.
Przeczytaj także: Tylko od Ciebie zależy jak szybko rozstanie przestanie boleć