Shisha, szisza, fajka wodna – wszystkie określenia odnoszą się do przyrządu, w którym pali się aromatyczny tytoń owocowy (tzw. melasę). Akcesorium o rodowodzie orientalnym składa się z dzbana napełnianego wodą (zwykle efektownie dekorowanego), metalowej rury, czyli korpusu, który połączony jest z dzbanem, a także wężyka zakończonego ustnikiem (także łączonego z dzbanem) – części służącej do palenia. Na korpusie znajduje się specjalny pojemniczek zwany też cybuchem, gdzie rozgrzewa się tytoń bądź susz owocowy – zwykle za pomocą węgielka. Pomiędzy węgielkiem a tytoniem umieszcza się najczęściej folię aluminiową.
Skąd pochodzi shisha?
Shisha znana jest od kilku stuleci, jednak trudno wskazać z całą pewnością, skąd właściwie pochodzi. Jedno ze źródeł (przytaczane w raporcie WHO z 2005 roku) mówi o Indiach, a konkretnie dworze cesarza Akbara (1556-1605). Naukowiec Hakim Abul Fath miał opracować urządzenie z wodą, tak by „osłabić” szkodliwe działanie dymu tytoniowego.
Do Indii bądź obszarów dzisiejszego Pakistanu, a konkretnie języka urdu, odnosi się też jedno z objaśnień słowa „shisha”, które miało znaczyć „garnek” albo „słoik”. Współcześnie jednak trudno to potwierdzić na bazie znanych słowników. W każdym razie shisha błyskawicznie się rozpowszechniła, docierając do Syrii, Egiptu, innych rejonów Bliskiego Wschodu oraz Afryki Północnej. Popularność zdobyła zwłaszcza w rozległym imperium osmańskim. Stąd też dziś mocno kojarzona jest z Turcją. Spotykana jest pod różnymi innymi nazwami – m.in. narghile, goza czy hookah.
Shisha – jak palić?
Jeśli tytoń jest odpowiednio rozgrzany i ulega spalaniu, palenie shishy to prosta czynność. Dym tytoniowy przechodzi przez wodę (stąd zresztą nazwa: fajka wodna) i dopiero w takiej postaci trafia, mówiąc wprost, do płuc palącego. Taka wędrówka dymu ma służyć obniżeniu jego temperatury oraz oczyszczeniu. Na ten aspekt zwracają uwagę zwłaszcza zwolennicy shishy – fajka wodna ma być dzięki temu mniej szkodliwa niż papierosy. Ale czy tak jest naprawdę?

Shisha a zdrowie
Zespół specjalistów ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wziął pod lupę właściwości shishy i jej wpływ na zdrowie. Wyniki badań pt. „Waterpipe Tobacco Smoking: Health Effects, Research Needs and Recommended Actions by Regulators” opublikowano w 2005 roku. Niestety nie są one optymistyczne.
Okazuje się, że zastosowanie „filtru wodnego” nie pozbawia dymu tytoniowego jego negatywnych właściwości – toksyny nie rozpuszczają się bowiem w wodzie. Regularne palenie shishy zwiększa też ryzyko raka płuc, chorób serca czy raka przełyku (wysoka zapadalność np. w północnym Iranie). Szczególnie groźne może być korzystanie przez kilka osób z jednej fajki. W ten sposób przenoszą się wirusy czy bakterie. W krajach nad Morzem Śródziemnym shisha odpowiada za niemal 20 procent przypadków gruźlicy. Trzeba też pamiętać, że fajkę wodną pali się długo. Jedna sesja niekiedy odpowiada nawet 200 spalonym papierosom.
Shisha jako forma relaksu
Palenie shishy nie pozostaje bez wpływu na nasze zdrowie. Jednak jeśli nie jest to nałogowe, fajkę wodną można uznać za ciekawą formę relaksu umocowaną kulturowo w krajach Orientu. Tytoń używany do shishy jest aromatyzowany albo wzbogacany o susz owocowy (m.in. z arbuzów, winogron, bananów, jabłek). Dym z shishy pozbawiony jest przez to nieprzyjemnego zapachu typowego dla papierosów. Nie „osiada” też na włosach, ubraniach czy meblach ani nie stanowi tak dużego zagrożenia dla osób niepalących jak typowy dym tytoniowy.
Przeczytaj także: Kosmetyki dla palaczy, czyli poprawiające koloryt skóry