Czy maseczki mogą pogorszyć stan naszego zdrowia?

Autor: Dominik Szatkowski
27 kwietnia 2020
Fot. Getty Images Pro

W związku z rozprzestrzenianiem się pandemii wirusa COVID-19, Minister Zdrowia ogłosił nakaz zasłaniania ust i nosa w miejscach publicznych. W tym celu może być użyty nawet szalik czy bandana, jednak większość osób zdecydowała się na zakup maseczek jedno- lub wielorazowego użytku. Czy mogą one pogorszyć stan zdrowia niektórych osób?

Zmienne zdanie na temat maseczek

Maseczki nie pomagają, nie zabezpieczają przed wirusem, one nie zabezpieczają przed zachorowaniem. Nie wiem, po co ludzie je noszą. – mówił pod koniec lutego Minister Zdrowia Łukasz Szumowski. Skąd w takim razie diametralna zmiana w stanowisku polskiego resortu zdrowia w ciągu półtorej miesiąca? Zapytany o to na antenie radia TOK FM Szumowski odpowiedział: – Maseczki nie chroniły nas kiedyś i nie chronią nas dzisiaj. Pomagają w zupełnie innym aspekcie. – enigmatycznie skwitował Minister. Wcześniej mówiło się, że maseczki powinny nosić jedynie osoby chore, jednak szybko okazało się, że wirus rozprzestrzenia się również u osób bezobjawowych oraz tych, które objawów, pomimo zakażenia, jeszcze nie wykazują. Oficjalnie, maseczka ma stanowić dodatkową warstwę ochronną, zapobiegać dotykaniu twarzy brudnymi rękoma oraz być wizualnym przypomnieniem o zasadzie zachowania dystansu społecznego.

Maseczkowy czarny rynek

Błyskawicznie, od momentu ogłoszenia obowiązku w mediach, w sklepach zaczęły się pojawiać domowo wytwarzane maseczki. Praktycznie na każdym rogu, czy to w aptece, czy w sklepie odzieżowym, czy w pościelowym, na szybach znalazły się kartki z napisem „MASECZKI”. Większość z nich była domowej produkcji, bez atestów, bez kontroli produkcji, często nawet o kiepskim wykonaniu. Mimo wszystko długo rozchodziły się jak na pniu. A jako towar deficytowy osiągały niesamowite ceny – jednorazowe maseczki (kiedyś kosztujące grosze) teraz osiągnęły cenę nawet do 15 zł za sztukę, aktualnie utrzymują się na poziomie 6 zł. Maseczki bawełniane, wielokrotnego użytku, doszły do kwoty 12 – 15 zł za sztukę. Internet zalała fala tutoriali „Jak uszyć maseczkę”. Niestety, jak się okazuje, te domowe wytwory mogą spowodować więcej problemów, niż mogłoby się wydawać.

Czy maseczki są bezpieczne?
Fot.Pexels

Tragedia osób z problemami z oddychaniem i układem krążenia

Najczęściej spotykaną formą maseczki są dwie warstwy zszytej bawełny. Ta wersja jest zdecydowanie lepsza, jeśli chodzi o umożliwianie oddychania (w porównaniu do niektórych maseczek tworzonych np. z worków do odkurzacza lub sztywnego płótna). Jednak nawet ona może powodować niesamowite problemy dla wielu osób. Po pierwsze, ograniczenie tlenu osobom chorym na serce może przyspieszyć gwałtownie ryzyko wystąpienia zawału. Osobą chorym na cukrzycę brak możliwości swobodnego oddychania zwiększa cukier we krwi i doprowadza do utraty świadomości, a chorym na raka – zmniejsza ilość tlenu potrzebnego w komórkach zdrowych, co w konsekwencji zwiększa ilość komórek rakowych. Oczywiście, nie możemy tu zapomnieć o osobach z problemami układu oddechowego. Alergicy, astmatycy, osoby w wrodzoną niewydolnością płuc – pomimo bycia w grupie ryzyka zachorowania na koronawirusa dodatkowo ich organizm obciążany jest każdego dnia przez noszenie maseczki. Zaczynają chorować nagminnie, przez co trafiają do szpitala gdzie najłatwiej złapią COVID-19. Dodatkowo, przez nieodpowiednie dbanie o higienę maseczki, wiele osób może nabawić się różnego rodzaju alergii, opryszczki czy uczuleń.

Czy one w ogóle pomagają?

Niestety, zwykłe maseczki bawełniane, nawet dwuwarstwowe, nie ochronią nas przed wirusem. Tak samo w przypadku cienkich maseczek z flizeliny. Oczywiście, ograniczają ryzyko przeniesienia się choroby drogą kropelkową, jednak jedyne maseczki skuteczne w walce z koronawirusem, to te z filtrem N95. Te maseczki zarezerwowane są dla służby zdrowia i tak powinno pozostać. Tak, jak wspomnieliśmy wcześniej – maski mają zapewnić dodatkową barierę ochronną, powstrzymać dotykanie twarzy rękoma oraz podtrzymać wrażenie zachowania dystansu społecznego.

O autorze

Dominik Szatkowski

Dominik Szatkowski - wizażysta i scenograf od 2014 roku aktywnie pracujący na planach zdjęciowych i filmowych; dziennikarz piszący o modzie i beauty. Miłośnik pielęgnacji, selfcare, ciast i dobrej muzyki. Absolwent Francuskiej Szkoły Wizażu w Krakowie i Wyższej Szkoły Artystycznej w Warszawie. W makijażu najbardziej ceni piękną cerę, oko w stylu lat 80-tych i bezbarwny błyszczyk, niekoniecznie w tej kolejności.

zobacz więcej

Najnowsze artykuły

Monte Carlo - splendor, szampan i Formuła 1

Monte Carlo to najdroższa i najbardziej ekskluzywna dzielnica księstwa Monako. Na każdym kroku można otrzeć się o luksus.

zobacz więcej
Cesarski zabieg Kobido. Japoński masaż twarzy w SPA to podróż do piękna

Co wyróżnia Japonki? Na pewno ich piękna skóra, która kojarzy się z najwyższej jakości porcelaną. Zawdzięczają to między innymi kobido.

zobacz więcej
Kąpiele leśne i leśne SPA w japońskim stylu

Shinrin-yoku w języku japońskim to „kąpiel leśna” - w znaczeniu symbolicznym i dosłownym.

zobacz więcej
zobacz więcej

Miejsca SPA&MORE wszystkie miejsca